poniedziałek, 7 listopada 2016

Od Logana cd. historii Bianci

Kopie jednego psa w pysk, zwierze odskakuje z bólu. Drugiego złapałem za kark i rzuciłem go w bok. Kulejąc chce iść dalej, wywracam się znowu, lecz zagryzam zęby i wstaje. Nie mogę iść już dalej, zbyt duży ból. Chce upaść na kolana, lecz jakaś postać mnie podtrzymuje. To koniec...
Obudziłem się znowu po tym koszmarze, jakby ten sen był kontynuacją poprzedniego. O dziwo znajdowałem się w swoim pokoju, a nie w skrzydle medycznym nazywanym przez Biance laboratorium. W tedy wspomnienia we mnie uderzyły, wyciągnąłem spod pościeli prawą rękę i wymusiłem na sobie kaszel. Nic się nie działo, żadnej krwi, ręka pozostała czysta. Wyleczyli mnie, nie chce wiedzieć jak to zrobili, ale mnie wyleczyli to najważniejsze. Tak jak słyszałem, bo raczej to mi się nie śniło, to było ciało obce... Leżąc w łóżku podziwiałem biały sufit, jednocześnie chciało mi się spać jak i biegać. To tak, jakby jedna strona mnie byłaby wiecznym śpiochem a druga mogłaby przebiec z 10 km. Leżałem tak jeszcze przez chwilę, gdyż usłyszałem skrzypnięcie drzwi, w których pojawiła się Bianca. Usiadłem na łóżku, dziewczynka weszła do środka i zamknęła za sobą drzwi. Najwidoczniej wyleczyli jej wzrok, zbliżyła się do mnie, a ja wstałem.
- Wpadłaś zobaczyć czy jeszcze żyje? Widzę, że wyleczyli ci wzrok. - zacząłem rozmowę

<Bianca?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz