- I jak wyniki badań? - zapytał chłopak.
Podniosłam głowę i spojrzałam na niego. Czysty, w normalnych ubraniach. Bez błota. Czysty...
- Zajebiście - pomachałam głową z zamkniętymi oczami.
Przystanęłam i znowu poczułam jakby wibracje ciała.
- Okazało się, że mam coś z płucami i nie mogłam dużo ćwiczyć. To coś podobnego do astmy, ale uznali, że to nie ważne. Od jakiegoś czasu dają mi jakieś zastrzyki. Nie wiem co w nich jest... - zaczęłam gadać jak najęta tłumacząc całą sytuację i czując kolejny przypływ energii. Co oni mi ku*wa dali?! Dopalacze?! Narkotyki?! Czy coś o wiele, wiele bardziej groźniejszego i skutecznego?! - ...ale mam tyle energii, że nie zaraz nie wytrzymam. Nie mam już problemów z oddychaniem, ale czuje się jak bomba atomowa! - wręcz ostatnie słowa wykrzyczałam.
Nie wytrzymałam. Szybko pożegnałam się z chłopakiem i ruszyłam na zewnątrz. Nie patrzyłam na deszcz i tą ogromną ilość błota. Zaczęłam biegać w kółko nie zwracając na nikogo uwagi. Serce łomotało w mojej piersi jak szalone, źrenice zmniejszyły, a moje nogi przebierały jak nigdy dotąd. Czułam się jak jakiś sportowiec, olimpijczyk, którego teraz godziły wilki. Bo w rzeczywistości strażnicy próbowali mnie złapać. Ale to ja byłam szybsza, miałam więcej energii i zapału. Niech teraz liczą się z konfekcjami, jakie nadejdą po tych jebanych strzykawkach!
<Logan?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz