piątek, 11 listopada 2016

Od Bianci cd. historii Logana

Cała jego wizyta trwała na prawdę krótko. Już mnie by tam trzymali chociażby kwadrans, gdy jego tylko pięć minut. Widocznie ten alarm był niepotrzebny. Gdy drzwi się otworzyły, podniosłam głowę do góry, aby sprawdzać kto to, gdy ukazał mi się Logan, wstałam z ziemi i otrzepałam tyłek z piasku.
- To by było na tyle. Jestem ponoć zdrowy, zobaczymy na jak długo... - powiedział przeciągając się, na co skinęłam głową.
- Czasem przeprowadzają takie zbędne badania - stwierdziłam na głos ze świadomością, ze mi się nigdy to nie zdarzyło.
Zaczęliśmy wracać i w milczeniu weszliśmy do jego pokoju. Ponownie położył się na łóżko, a ja na tym samym krześle, co wtedy. Za jakiś czas to miejsce będzie moim i tylko wyłącznie dla mnie. Oparłam ręce na stole, a na nich głowę.
- Ile już tu jesteś? - zapytał chłopak. Odpowiedziałam mu, że rok. - Nigdy nie pomyślałaś, by się stąd wyrwać? - spojrzał na mnie, a ja na niego. Chwilę milczałam.
- Wiele razy - powiedziałam w końcu i oparłam się o oparcie krzesła, odsuwając się tym samym od stołu.  - Ale to nie takie proste - dodałam, na co chłopak lekko się zdziwił.
- Przecież im prawie uciekłaś, gdy tak latałaś jak szalona. Gdybyś uciekła dalej, by cię nie znaleźli - zaśmiałam się cicho widząc jego naiwność, a raczej nie wiedze.
- Nie są tacy głupi - wytłumaczyłam. - Po pierwsze, cały budynek jest strzeżony. Po drugie na dwór wychodzimy tylko na treningi i pod nadzorem. Po trzecie, czyli w moim przypadku, wszystko jest ogrodzone murem, którego nie widać normalnie. Jest od oddalony od akademii dziesięć kilometrów, aby zmylić dzieciaki. Po czwarte, najważniejsze, każdy tak zwany "świeżak" ma wszczepiany czip w ramię - wskazałem miejsce powyżej łokcia, a trochę niżej niż cały bark.
- Nie ma możliwości wyjęcia czegoś takiego?
- Jest - skinęłam głową. - Możesz to sobie wydłubać żywcem nożem. Ale wtedy uruchomi się alarm - wytłumaczyłam.

<Logan?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz