- Ej... jesteś tu? - zaczęłam szukać chłopaka ręką. Nie wiem za co złapałam, ale chyba za skrawek jego ubrania.
- Bianca, co jest? - jego głos był spokojny, a ja nawet nie wiem gdzie moje oczy były skierowane. Przełknęłam gulę w gardle. Zamrugałam oczami, potem je potarłam... ale nic. Została tylko ciemność i lekkie pieczenie oczu.
- Nic... nie widzę... - powiedziałam spokojnie, jakby to była najdziwniejsza rzecz na ziemi. A nie była. Aczkolwiek mimo, że nie wiedziałam co się dzieje, zaczynałam w środku się bać, mój głos był spokojny. Nie płakałam - chyba. Nie czułam mokrych oczu czy polików. Tylko jego ubranie, które dalej trzymałam, jakbym się bała, że zaraz zniknie. A tak szczerze, w tej chwili nie chciałabym zostać sama w lesie nic nie widząc. - Weź mnie do laboratorium... Proszę - pociągnęłam go lekko za ubranie. Miałam nadzieję, że oni coś z tym zrobią.
<Logan?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz