sobota, 5 listopada 2016

Od Bianci cd. historii Logana

Ciemność. Czarne tło. Nic więcej. Słyszałam chłopaka, ale go nie widziałam. Po prostu jakby nadeszła noc, tak z sekundy na sekundę i nic nie widziałam. Machnęłam ręką przed swoją twarzą, ale nic nie widziałam. Żadnego machnięcia, żadnego mignięcia, żadnej kreski. Nie byłam teraz pewna, czy przystawiłam ją sobie do twarzy, ale gdy dotknęłam nosa zaczęłam się bać.
- Ej... jesteś tu? - zaczęłam szukać chłopaka ręką. Nie wiem za co złapałam, ale chyba za skrawek jego ubrania.
- Bianca, co jest? - jego głos był spokojny, a ja nawet nie wiem gdzie moje oczy były skierowane. Przełknęłam gulę w gardle. Zamrugałam oczami, potem je potarłam... ale nic. Została tylko ciemność i lekkie pieczenie oczu.
- Nic... nie widzę... - powiedziałam spokojnie, jakby to była najdziwniejsza rzecz na ziemi. A nie była. Aczkolwiek mimo, że nie wiedziałam co się dzieje, zaczynałam w środku się bać, mój głos był spokojny. Nie płakałam - chyba. Nie czułam mokrych oczu czy polików. Tylko jego ubranie, które dalej trzymałam, jakbym się bała, że zaraz zniknie. A tak szczerze, w tej chwili nie chciałabym zostać sama w lesie nic nie widząc. - Weź mnie do laboratorium... Proszę - pociągnęłam go lekko za ubranie. Miałam nadzieję, że oni coś z tym zrobią.

<Logan?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz