sobota, 5 listopada 2016

Od Logana cd. historii Bianci

Rozpiera ją energia, już prawie godzinę ją gonią. Co za widowisko, dlaczego nie spuszczą psów? Przecież są wyszkolone by przewrócić dorosłego człowieka to z dzieckiem nie dadzą rady? Po chwili nie mogłem już obserwować co robią, ponieważ wbiegli w las. Przymknąłem oczy, sen nie pytał się czy może mną zawładnąć, po prostu to zrobił.
Nagle krzyki za oknem wyrwały mnie z tego miłego stanu. Ochroniarze jej nie złapali i darli się na siebie. Boże co za ludzie, wstałem z parapetu zabrałem telefon i zszedłem na dół. Wszedłem do miejsca gdzie stał mój ścigacz, czarna płachta zleciała na ziemię, założyłem zielony kask i ruszając na nim w stronę lasu.
Błoto pryskało spod kół, pędziłem przez las, tutaj teren był nierówny musiałem uważać by nie stracić panowania nad kierownicą. Ciepła bluza pomagała tylko trochę, ponieważ zimno i tak docierało do skóry. Byłem już chyba w środku lasu, zając przeskoczył przede mną, lecz zdążyłem zahamować by w niego nie uderzyć. Zszedłem z maszyny i zacząłem ją prowadzić, zobaczyłem ruch, ktoś biegł w oddali. Bianca... tylko to przyszło mi na myśl, wsiadłem na Kawasaki i ruszyłem za nią. Szybko ją do goniłem i zatarasowałem jej drogę, ściągnąłem kask i pokazałem twarz.
- Nadal biegasz? Jak masz problemy z energią to załatwia się to lekami uspokajającymi, sam je brałem i nieco pomogły... Może wrócisz ze mną z powrotem? Ochrona łazi tu z psami i wydzierają mi się pod oknem, jak chcesz mogę cię uwolnić od konsekwencji... - zaproponowałem i czekałem na odpowiedź

<Bianca?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz